poniedziałek, 25 czerwca 2012

Rozdział 6.


- Nicki, rusz się! Czemu tak siedzisz? - śliczny blondyn uśmiechał się do dziewczyny i pociągnął ją za rękę.
- Już wstaję. - odparła i pobiegła za nim. Dogoniła go tuż obok małego strumyka. Rzuciła mu się na plecy, przez co chłopak się potknął i oboje wylądowali w trawie. Przez chwilę wpatrywali się w bezchmurne niebo i drzewa skąpane w ciepłym blasku słońca. Nagle blondyn zerwał się z ziemi i podniósł ją, zmierzając w stronę rzeczki. Podbiegł do brzegu i wskoczył z nią do wody. Zaczęła piszczeć, śmiać się i chlapać go. On nie był jej dłużny. W końcu wybiegła z wody i spojrzała za siebie, żeby zawołać przyjaciela. Ale nigdzie go nie widziała. Strumyk zmienił się w rwącą rzekę, niebo pociemniało a słońce zasłoniły ciemne, burzowe chmury. W ułamku sekundy dojrzała blond głowę, która zniknęła w odmętach wody a później na chwilę wyłoniła się tuż przed wielkim wodospadem. Gdy był jakieś dwa metry przed jego krawędzią, krzyknęła głośno i poczuła, że spada razem z nim. W tym momencie obudziła się z krzykiem.
- To był tylko sen. O matko - powiedziała do siebie. Usłyszała ją Lis i przybiegła do niej.
- Co się stało? Krzyczałaś.
- Koszmar. Widziałam Nialla. Nagle porwał go prąd rzeki i wleciał do wodospadu. Nic nie mogłam zrobić. - rozpłakała się.
- No już, to tylko sen. Niall na pewno się nie utopił. - przytuliła totalnie rozklejoną Nicki. - Idź lepiej spać. Ja pójdę do siebie.
- Ok.
 Ale Nicki nie zasnęła. Rano wyglądała jak zombie. I tak też się czuła. Zwlokła się z łóżka, założyła stare dresy, szary t-shirt i bluzę Nialla. Schodząc po schodach potknęła się i omal nie skręciła sobie karku. Poczuła się cholernie źle i miała ochotę się rozpłakać. Nie dlatego, że bolała ją noga. Chciała znowu mieć przy sobie przyjaciela. Pokuśtykała powoli do kuchni.
- Witam. Jak się spało na zużytych, przepoconych ubraniach Nialla? - Harry chciał rozładować napiętą atmosferę. Ale Nicki tylko popatrzyła na niego spod byka.
- To miało być zabawne? - powiedziała lekko poirytowana.
- Chciałem dobrze.
- Wiem. Przepraszam. Ostatnio jestem  jakaś dziwna. Gdzie jest Lis i twoja mama?
- Pojechały na zakupy. Musimy przecież coś jeść. Ja zostałem, bo ty jeszcze spałaś.
- Mhm... - Nicki wyciągnęła z lodówki dwa jajka  i postanowiła zjeść jajecznicę. Dodała jakąś szynkę, którą znalazła na dolnej półce. A może to była kiełbasa? Nie zwracała na to uwagi. Przyprawiła i wyłożyła na talerz.
- Chcesz trochę? - zwróciła się do Harrego.
- Jesz to samo co Horan. Tylko że po pierwsze on się mimowolnie nie dzieli żadnym jedzeniem, a po drugie nie wiem czy zjadłbym cokolwiek, co przygotowałby ten blondyn. - zaśmiał się. Nicki też uśmiechnęła się ukradkiem. Nagle Harry spoważniał. - Słuchaj Nicki, mogę się ciebie o coś zapytać?
- Jasne.
- Nie wiesz może, czy Lis nie ma kogoś na oku? - spytał ostrożnie. Nicki przez chwilę była rozbawiona tym pytaniem, ale też spoważniała.
- Nie mówiła mi o żadnym, ale ostatnio spodobała się jednemu przystojniakowi i ona chyba też jest zainteresowana. A czemu pytasz?
- Tak tylko. Z ciekawości. - rzucił wymijająco.

*kilka godzin później*
- Co was tak długo nie było? Już się zaczynałem martwić. - powiedział Harry do mamy i Lis, które właśnie wróciły z miasta.
- Zadzwonili do nas ze szpitala. Lekarz powiedział, że będą wybudzać Nialla dziś wieczorem. 
- To świetna wiadomość! Czemu macie takie miny? 
- Harry, nie wiadomo czy wszystko pójdzie tak jak powinno.
- Bredzicie. Jasne, że wszystko będzie dobrze. I my przy nim będziemy. Cały czas. - chłopakowi łamał się głos. Anne podeszła do niego i mocno go przytuliła. Nicki zobaczyła, że lekko się trzęsie.
- Pojedźmy teraz do niego. Powinniśmy być przy nim. - powiedziała. Wszyscy się z tym zgodzili i już około godziny później byli na miejscu. Teraz zostało im czekanie, aż Niall do nich wróci.
 Minęła jedna godzina. Druga. W końcu po ponad 3 godzinach doktor podszedł do Anne i coś jej po cichu powiedział. Kiedy tylko odszedł Nicki, Lis i Harry rzucili się do niej i zaczęli wypytywać czego się dowiedziała. I czy Niall się obudził. Anne miała usta zaciśnięte w cienką linię. Oczy jej się zaszkliły. Spodziewali się najgorszego, ale kobieta tylko szepnęła bardzo cicho:
- Udało się.. - i rozpłakała się. 

*u Nialla*
Nicki stała przed jego łóżkiem i nie wiedziała co zrobić. Patrzyła na blondyna, który leżał spokojnie na łóżku i też na nią spoglądał. Wyglądał jakby zastanawiał się, czy w ogóle ich zna. Dziewczyna zaczęła już się bać, że może stracił pamięć, ale po chwili szeroko się do niej uśmiechnął. Z trudem wypowiedział jej imię. Nie wytrzymała i łzy pociekły jej po policzkach. Podeszła do niego i przytuliła go. Tak bardzo za nim tęskniła. Chciała z nim porozmawiać, wypłakać się, ochrzanić go za jego lekkomyślność. Teraz był zmęczony i musiał odpoczywać. Lekarze mówili, że będzie musiał poleżeć jeszcze jakieś 3-4 dni i potem będzie już mógł wrócić do domu.

*2 dni później*
Przez ten czas chodziła jak nakręcona zabawka. Nigdzie nie mogła usiedzieć. Ani razu nie zmrużyła oka nawet na chwilę. W końcu Niall wrócił do domu. Od progu powitał wszystkich głośnym "WITAM WSZYSTKICH". Nicki rzuciła się do drzwi i wskoczyła na niego ze szczęścia. Okazało się, że mógł wyjść trochę wcześniej, ale chciał im zrobić niespodziankę. Dlatego odwiózł go doktor, który się nim zajmował. Blondyn też był szczęśliwy, że w końcu wrócił. Z Nicki przegadali prawie całą noc. Czuł się jak nowo narodzony. Jakby dostał jeszcze jedną szansę. I wiedział, że musi ją dobrze wykorzystać, bo drugiej już nie będzie.

________________________________________
Może być? Mi się nawet podoba ;) 
Komentujcie ;***

wtorek, 17 kwietnia 2012

Rozdział 5.

-To wy nic nie wiecie. - Stwierdziła zmartwiona Anne. - Wejdźcie i wam wszystko opowiem.
Nicki spojrzała wystraszona na Lis. Nie wiedziała o co może chodzić. Albo raczej nie dopuszczała do siebie jedynej myśli, którą nasuwała jej podświadomość. W domu było pusto. Pamiętała, że zawsze był tutaj harmider i słychać było jak Harry śpiewa swoje ulubione piosenki albo te, które napisał razem z Niallem. Teraz siedziały we trójkę w głębokiej ciszy naprzeciwko siebie. Anne w końcu odezwała się.
- Nie wiem od czego zacząć. Może powiem wprost. Niall miał poważny wypadek. Leży w szpitalu ze wstrząśnieniem mózgu. Wprowadzono go w stan śpiączki farmakologicznej. - Nicki w tym momencie miała wrażenie jakby cały jej świat całkowicie się zawalił. Dlaczego nikt jej o tym nie powiedział, nikt nawet nie zadzwonił. Wiedzieli, że przecież się przyjaźnią. Smutek i rozpacz powoli przeradzały się w niekontrolowaną złość.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi o tym? Mogliście chociaż zadzwonić. To takie trudne? Kiedy miał ten wypadek? - Nicki każde słowo wypowiadała z coraz większą złością.
- 4 dni temu. Była prawie północ, kiedy zadzwonili do mnie z policji.
- Co się dokładnie wydarzyło?
- Jak już mówiłam, była noc, Niall i Harry wracali z imprezy od jakiegoś kolegi piechotą. Przez autostradę.
- Jak to przez autostradę? Przecież tam było na pewno pełno samochodów. Dlaczego oni szli tamtędy?
- Upili się. Widocznie coś im odbiło i wpadli na kretyński pomysł, żeby szybciej dotrzeć do domu.
- I co było dalej? - Nicki dopytywała.
- To jest oczywiste, prawda? Z tego co mówił mi policjant, Niall nagle wybiegł na środek jezdni prosto pod rozpędzone auto. Kierowca hamował, ale to nic nie dało. Teoretycznie powinien nie przeżyć tego, ale mimo wszystko jakoś ostatkami sił trzyma się przy życiu.
- A co z Harrym? - wtrąciła Lis
- Niall wyleciał w powietrze kiedy uderzyło w niego auto - Nicki zrobiło się niedobrze - i leciał w kierunku Harrego, chłopak odruchowo się odsunął. Potknął się i uderzył głową w barierkę. Oprócz tego to nic mu nie jest. - Lis odetchnęła. Popatrzyła na zalaną łzami przyjaciółkę i objęła ją czule.
- Chcę.. pojechać do.. niego. - wydukała przez łzy.

*w szpitalu*
Zanim Nicki weszła do sali, gdzie leżał Niall, rozmawiała jeszcze z Harrym. Wyrzuciła na niego całą swoją złość.
- Co to za durny pomysł, żeby iść do domu w środku nocy autostradą?!
- Nicki, przepraszam cię. Byliśmy pijani, odwaliło nam. Nie wiedzieliśmy co robimy.
- To w takim razie, skoro urywa wam się film po alkoholu, to nie pijcie tak! Mogliście tego nie przeżyć. Co byś zrobił, gdyby Niall jednak nie przeżył?
- Nie mów tak.. - Harry spuścił jeszcze niżej głowę a po policzku spłynęła mu łza.
- Przepraszam, nie powinnam tego mówić. Nawet nie powinnam tak myśleć. Cieszę się, że żyjecie. Tylko jak będzie z Niallem, to nie wiadomo. - Nicki też uroniła łzę. Po chwili znowu się rozkleiła. Wyszła stamtąd, zostawiając Lis samą z Harrym. Skierowała się, tam gdzie leżał Niall. Powoli podeszła do jego łóżka i usiadła na jego brzegu. Ujęła go za rękę. Jego twarz była spokojna. Spojrzała na całą aparaturę, do której był podłączony i pomyślała tylko: "Boże, tylko mi go teraz nie zabieraj. On nie może umrzeć". Wyglądał jakby zwyczajnie spał. Miał tylko bandaż na głowie, który zakrywał jego farbowane blond włosy. Już nawet nie miała siły płakać. Patrzyła się na niego, a w jej głowie panowała ogromna pustka. Po chwili zaczęła układać sobie wszystko co się wydarzyło dziś i parę dni temu. Nikt nie powiedział, że jej przyjaciel jest w śpiączce. Zastanawiała się, czy człowiek w takim stanie śni. Co wtedy dzieje się w jego myślach. Bała się, że chłopak po obudzeniu nie będzie już taki jak kiedyś. Jeśli w ogóle się obudzi. Nie. Tej myśli nie mogła do siebie dopuścić. Nie przeżyłaby tego. On nie może jej znowu opuścić. Przebolała to, że wyjechał do Anglii. Tam mogła chociaż pojechać i wrócić później spokojnie do domu. Jeśli jednak by umarł i chciałaby do niego pojechać, wtedy już nie będzie biletu powrotnego. Z tego zamyślenia wyrwał ją łagodny głos jej przyjaciółki - Może pojedziemy do domu?
- Nigdzie nie jadę! Zostaję w Londynie! Dlaczego chcesz wracać? Nie widzisz, że Niall mnie teraz potrzebuje?
- Ale mi chodziło o dom Harrego. Nawet nie mam zamiaru wracać do Irlandii. Też chcę być przy nim. Nie zapominaj, że ja też jestem jego przyjaciółką.
- Przepraszam. Już sama siebie nie poznaję. - łzy zaczęły jej spływać po policzkach rozmazując jeszcze bardziej jej makijaż. - Lis, powiedz, że on się obudzi i wszystko będzie tak jak dawniej.
- Nie mogę ci tego obiecać, ale ja wierze, że niedługo znowu będziemy się razem z nim śmiać i patrzeć jak zabiera nam z talerzy jedzenie. Uśmiechnij się, łzy tu nic nie zdziałają. - Lis wytarła łzę spływającą z oka Nicki. Dziewczyna zmusiła się na cień sztucznego uśmiechu. Wyszły stamtąd i poszły do Anne, która siedziała z Harrym. On już mógł wrócić do domu, bo nic mu nie było. Jaki ten los jest okrutny. Poczuła się wtedy taka pusta, jakby brakowało połowy jej duszy. Myślami była daleko. Tam, gdzie była tylko ona i Niall, cały i zdrowy.

*w domu Harrego*
- Nicki, kochanie, może się położysz, jesteś bardzo zmęczona. - zwróciła się do niej z troską Anne.
- A mogłabym zając teraz pokój Nialla?
- Oczywiście. Ale pójdę tam posprzątać, bo od wypadku nie byłam tam i na pewno jest bałagan.
- Nie szkodzi. Tym lepiej. Ja już pójdę na górę. - dziewczyna skierowała się na schody i skręciła do pokoju Nialla. Zamknęła za sobą drzwi i wzięła do ręki szarą bluzę, która wisiała na oparciu krzesła. Powąchała ją i założyła na siebie. Znowu zaczęła płakać. Położyła się na łóżko i tak zasnęła wtulona w jego ubrania i pościel. Chciała teraz być obok niego. Śmiać się z nim, wygłupiać i robić wszystko, co do tej pory robili. Teraz to się zachwiało. Tak naprawdę nie wie na czym stoi. To wszystko może być tak jak dawniej ale też może się w każdej chwili skończyć. To było najgorsze - Czekanie.
___________________________
Jest kolejny rozdział. Nie umiem opisywać takich sytuacji  ;p
Mam nadzieję, że podoba się. Liczę na komentarze 
 
Patrycja
xx

niedziela, 15 kwietnia 2012

Rozdział 4.

-Nicki.. Nicki... Obudź się, zaraz lądujemy. - Lis lekko szturchała dziewczynę.
- Co? Przecież dopiero wylecieliśmy z Mullingar. - Nicki spojrzała zaspanymi oczami na przyjaciółkę.
- Ale zaraz po starcie zasnęłaś jak niemowlę, więc cię nie budziłam.
Nicki przeciągnęła się i poprawiła bluzkę, która przekrzywiła jej się gdy spała skulona na niezbyt wygodnym siedzeniu.

Dziewczyny stały przed lotniskiem i za bardzo nie wiedziały co mają zrobić. Ani Harry ani Niall nie wiedzieli, że one tu są. Lis nawet nie chciała komentować na głos ich "zorganizowania". W tym momencie Nicki zaczęła biec w nieokreślonym kierunku. Kiedy tak stała i zastanawiała się co zrobić, zobaczyła po drugiej stronie ulicy chłopaka, którego uznała za Nialla. Stał z jakąś dziewczyną i ją czule obejmował. Pobiegła tam i gdy miała już zrobić mu awanturę o to, że nie daje jej znaku życia a tutaj spotyka się z jakąś laską, chłopak odwrócił twarz w jej stronę a ona zdążyła w ułamku sekundy zamknąć usta i połknąć słowa, jakie miały zaraz popłynąć w jego kierunku. Zrobiła się cała czerwona i musiała jakoś wybrnąć z tej sytuacji, bo chłopak zaczynał coraz dziwniej się na nią patrzeć. W ostatniej chwili ocknęła się i zapytała go o godzinę. Kiedy jej odpowiedział zwiała stamtąd i pociągnęła za sobą skołowaną Lis.
- Co ty do cholery wyprawiasz? - wydarła się na nią.
- Myślałam, że to Niall. Ten koleś od tyłu wyglądał zupełnie jak Horan!
- Następnym razem uprzedź mnie, że gdzieś go widzisz i dopiero wtedy działaj, kiedy potwierdzę, że to rzeczywiście on. Bo z tego co widzę, to ty masz jakąś schizę na jego punkcie.
- Okej, okej. Uspokoiłam się. Lepiej zastanówmy się jak dostać się do posiadłości Harrego.
- Może zamówimy po prostu taksów.... Nicki, uważaj! - w tym momencie  przed przerażonymi dziewczynami zatrzymał się rozpędzony samochód. Zderzak znajdował się dosłownie centymetr przed biodrem Nicki. Tak mało brakowało do tragedii. Dziewczyna prawie zemdlała. Z pojazdu wysiadł też nieźle przestraszony, przystojny brunet. W tym momencie to Lis prawie zemdlała, z wrażenia.
- Nic wam się nie stało? Boże, nawet was nie widziałem. Wyszłyście tak nagle na jezdnię, że w ostatniej chwili zdążyłem wyhamować.
- Wszystko jest dobrze. Widać miałyśmy jakiegoś anioła stróża obok siebie i nie pozwolił, żeby coś nam się stało. - Nicki uśmiechnęła się do przystojniaka, ale nagle przeszedł ją dreszcz i przypomniało jej się wydarzenie, przez które właśnie jest tutaj.
- A z tego auta wyszedł następny anioł. - Wymsknęło się Lis i rozmarzona popatrzyła na bruneta. Nicki szturchnęła ją, żeby się opanowała trochę. Nie pomogło.
- Dokąd chcecie iść? Bo wyglądacie na trochę zagubione. Nie jesteście stąd, prawda?
- No nie, przyleciałyśmy z Irlandii. I rzeczywiście, za bardzo nie wiemy jak trafić w jedno miejsce.
- No to mogę was tam zawieźć. Nie bójcie się, nie jestem żadnym gwałcicielem ani nic w tym rodzaju. - uśmiechnął się do dziewczyn.- Zrekompensuję wam chociaż stres, jakiego się przeze mnie najadłyście.
- A propos jedzenia, jestem głodna. - Wtrąciła Lis.
- Zaczynasz gadać jak Niall. - zauważyła Nicki.
- W takim razie zanim was odwiozę, zapraszam piękne panie na jakiś deser.
- Chętnie skorzystamy. - odpowiedziały chórem przyjaciółki.
- A tak w ogóle, to jestem Zayn.
- Miło nam. Ja mam na imię Nicki, a to jest Lis. - wskazała na znowu zapatrzoną w niego wariatkę a on uśmiechnął się zniewalająco do niej.
Skierowały się za chłopakiem do jego samochodu i pojechali do Milkshake City. Wypili po shake 'u, a później Zayn odwiózł je pod wskazany wcześniej adres. Na koniec jeszcze chłopak poprosił Lis o numer telefonu.
- Chyba ty jemu też przypadłaś do gustu. - powiedziała Nicki, kiedy Zayn już odjechał.
- Yhyyy... - Lis nie była w stanie nic odpowiedzieć.
Tak naprawdę nie wiedziały czego mogą się spodziewać w rodzinnym domu Harrego, gdzie jeszcze już od prawie miesiąca urzęduje Niall. Nicki była tu tylko raz i to na dodatek bardzo dawno temu. Weszły na ganek i Lis nacisnęła dzwonek do drzwi. Usłyszały kroki i parę sekund później stała przed nimi mama Harrolda. Wyglądała na bardzo zdziwioną i nie wiedziała co ma powiedzieć.
- Co wy tu robicie dziewczyny?
- Przyjechałyśmy odwiedzić naszych dwóch, kochanych matołków i najukochańszą panią Styles. - Nicki wyszczerzyła do niej w uśmiechu swoje białe ząbki.
- To wy nic nie wiecie. - Stwierdziła zmartwiona Anne. - Wejdźcie i wam wszystko opowiem.
____________________________________
I jest następny rozdział. ;) Mam nadzieję, że się podoba. ;D
Patrycja
xx

niedziela, 1 kwietnia 2012

Rozdział 3.

Czuła, że zaraz coś ją rozniesie. To nie mogło dziać się naprawdę. Okazało się, że jej babcia leży w szpitalu i rodzice muszą do niej jechać a Nicki kazali zostać w domu z młodszą siostrą - Anabeth. Chyba sobie jakieś żarty robili. Pokłóciła się z nimi o to, że akurat wtedy gdy ona musi załatwić ważną sprawę, oni nagle chcą zostawić na jej głowie dom i 6-letnią, roztrzepaną siostrę. Na koniec rozpłakała się i uciekła do swojego pokoju trzaskając za sobą drzwiami. Tutaj czuła się bezpiecznie i pewnie. Odpaliła laptopa i zaczęła szukać najbliższego lotu do Londynu. Poleci tam czy tego chcą czy nie. Samolot wylatywał jutro o 6:25 rano. Zabukowała dwa bilety a chwilę później zaczęła się pakować. Rodzice wyjeżdżają dopiero o 10, więc o 5 na pewno będą jeszcze spać i jej nie zauważą. Schowała torbę głęboko do szafy. Wieczorem wyszła na spacer, a po drodze zaszła jeszcze do Lis sprawdzić na jakim jest etapie pakowania się. Jej przyjaciółka zawsze gdy miała gdzieś wyjechać pakowała wszystko co się da. Potrafiła przygotowywać się przez 5 godzin na 2-dniową wycieczkę. Kiedy weszła do jej pokoju, wcale się nie pomyliła. Dziewczyna dopiero zaczynała pakować bieliznę.
- Streszczaj się kobieto! Nie mamy zamiaru wyjechać tam na Gwiazdkę tylko jutro z samego rana. - Nicki trafnie skomentowała wydajność ruchów Lis.
- Ok. Mamy jeszcze jakieś 11 godzin. Zdążymy, wyluzuj.
- Łatwo ci mówić.
- Twoi rodzice wiedzą, że lecimy jutro?
- Wiedzą, że chcę polecieć, ale nie wiedzą, że lecę. Postanowili zostawić mi An i pojechać w "odwiedziny" do rodziny bo babcia już 5 raz wylądowała w szpitalu przez to swoje palenie papierosów.
- Nie dziwie jej się. W takim wieku nie powinno się palić.
- Cała rodzina jej to powtarza. Ale ona jest uparta i i tak robi po swojemu.
- Skądś to znam - Lis popatrzyła się na Nicki znacząco.
- Że niby ja też taka jestem? - uśmiechnęła się tajemniczo - No może trochę. Ale to chyba nie jest źle, prawda?
- Wręcz przeciwnie. - Lis wróciła do pakowania się.

Nicki po 20 była już w domu. Jeszcze raz spróbowała porozmawiać o wyjeździe, ale tym razem  tylko z mamą. Z nią lepiej się dogadywała. Rodzicielka po bardzo długich namowach w końcu zgodziła się, pod warunkiem, że po powrocie będzie więcej zajmować się siostrą. Zgodziła się, bo nie miała innego wyjścia. Uściskała, wtedy najukochańszą i najlepszą mamusię na świecie i skierowała się do swojego pokoju aby wziąć ciepłą kąpiel w swojej pięknej łazience i pójść wcześniej spać, żeby wypocząć chociaż trochę przed lotem. Wcześniej jeszcze poinformowała Lis, że jednak mama jej pozwoliła jechać i nawet dorzuciła trochę kasy, żeby "nie zabrakło".
Kiedy zapadła w niespokojny sen, znowu zaczęły ją dręczyć koszmary tak jak tamtej nocy, gdy usłyszała głos Niall'a. Obudziła się o 4 nad ranem. Od razu zadzwoniła do Lis, żeby na wszelki wypadek sprawdzić czy śpi. O dziwo, od razu odebrała i oznajmiła, że właśnie się do niej wybiera, bo tato Nicki miał odwieźć je na lotnisko. Dziewczyna poszła do toalety i już 20 minut później gotowa czekała razem z przyjaciółką na swojego, jakże wyspanego i wesołego ojca, który klął pod nosem, że musi tak wcześnie wstawać, żeby odwieźć swoją wyrodną córkę i jej koleżankę na samolot. Straszne.
Siedziały już w ciszy w samochodzie i każda patrzyła się na mijane przez nich budynki, drzewa i inne obiekty.
- Co o tym wszystkim myślisz? - Nicki zwróciła się się do trochę przysypiającej Lis.
- Ale o czym?
- Nie o czym tylko o kim. Chodzi mi o Nialla.
- Myślę, że trochę przesadzasz. Ale masz prawo się martwić i ja to szanuję. Dlatego z tobą tam jadę. Ja osobiście uważam, że na pewno wszystko jest w porządku. Mogę się założyć, że Niall je coś teraz.
- Tak. To jest bardzo możliwe - uśmiechnęła się i odwróciła do okna. Przypomniało jej się, jak dziwiło ją to, że ten chłopak tyle je a wręcz przeciwnie wygląda. On wtedy tylko posyłał jej piękny uśmiech i jadł dalej.
- No, dziewczyny, jesteśmy na miejscu - oznajmił milczący do tej pory "szofer" i wysiadł z pojazdu, żeby wyjąć ich torby z bagażnika. Nicki pożegnała się z tatą i skierowała za Lis w stronę odprawy do Londynu. Do Nialla.
___________________________
Moje koleżanki mówią, że fajnie piszę. Mi podoba się ten rozdział. ;) Będę starała się dodawać regularnie posty.